Blade Na Dużym Ekranie, Czyli Trylogia O Upadku Superbohatera (1998-2004) | Recenzja Filmu
Filmy na podstawie komiksów
Marvel’a pojawiają się od wielu lat. Na początku nie odnosiły żadnych sukcesów
i większość tych tytułów została skazana na zapomnienie. Ale szanujący się fan
komiksów nie ominie żadnego komiksowego filmu – nawet tego najgorszego - oto jak w skrócie przedstawia się historia filmów na podstawie komiksów Marvela.
Były różne seriale telewizyjne
jak "Captain America" 1944 czy "The Incredible Hulk" 1978 i
cała masa seriali animowanych. Ale pierwszym pełnometrażowym filmem opartym na
komisie Marvel’a był "Howard the Duck" (1986). Film o przygodach kaczki
z kosmosu okazał się finansową klapą i bardzo słabym kinem. Trzy lata później
powstał "The Punisher" (1989) z Dolph’em Lundgren’em w roli Frank’a Castle’a.
Film był niskobudżetowy i to widać na każdym kroku, zrobiony trochę na siłę i
bez pomysłu. W tym wypadku to chyba nikt nie liczył na sukces tego przedsięwzięcia.
W 1990 roku powstał pierwszy film o przygodach "Kapitana Ameryki",
który swoim poziomem artystycznym dorównywał "Pogromcy". Budżet
również był podobny i efekt widać gołym okiem. Nie wszyscy wiedzą, że mistrz
filmów klasy B Roger Corman stworzył pierwszy film o przygodach
"Fantastycznej Czwórki" za jedyny milion dolarów w 1990 w 1994 roku. Łatwo sobie
wyobrazić jaki był efekt. Film nie był wyświetlany w kinach i nigdy się
oficjalnie nie ukazał. Nie dziwię się w cale.
Po nieudanym "Howard the
Duck" widać było, że nikt nie zamierza zainwestować prawdziwych pieniędzy
w historię o super bohaterach. Przełom nastąpił dopiero w 1998 roku, kiedy
"Blade" odniósł światowy sukces i zarobił dziewięcio-cyfrową sumę. To
była druga premiera kinowa dla Marvel’a i ogromny sukces samego filmu. Po "Blade" zaczęła
się lawina innych produkcji z bohaterami komiksów tego wydawnictwa i trwa do
dzisiaj i z tego co widać, nie zamierza się zatrzymać.
Wszystko Zaczęło Się Od „Blade’a”
Blade'a stworzył w 1973 roku
Marv Wolfman i rysownik Gene Colan jako dodatkową postać do serii
komiksowej "The Tomb of Dracula". Blade urodził się 24 października 1929
roku - ten dzień jest nazywany "czarnym czwartkiem" z powodu krachu
na Wall Street. Jego matka była prostytutką, której podczas porodu lekarz
wyssał krew jednocześnie przekazując nowo narodzonemu dziecku wyjątkową moc. Tym
lekarzem był rządny krwi wampir Deacon Frost, który po wszystkim zabił kobietę.
Nie udało mu się jednak zabić nowo narodzonego dziecka i Blade był wychowywany przez "kolegów" mamy. W wieku 9 lat zaczął intensywnie ćwiczyć i interesować się z bronią - przede wszystkim nożami i sztyletami. Dzięki mutacji Blade zyskał nadludzkie moce. Nie przemieniał się w wampira, wyostrzyły mu się wszystkie zmysły i był w stanie wyczuć wszystkie nadnaturalne postacie. Nie jest wrażliwy na światło słoneczne, ale odczuwa potrzebę pożywienia się ludzką krwią. Zamiast tego wstrzykuje sobie specjalne serum, które zaspokaja jego apetyt. Wracając ze szkoły Blade zauważył grupę wampirów atakująca starszego człowieka - jak się okazało był nim Jamal Afari, łowca wampirów. Blade obronił go przed wampirami a ten nauczył go wszystkiego co wie o polowaniu na nie. Później Blade poświęcił się walce z wampirami. Przez pewnie czas partnerował mu Hannibal King - prywatny detektyw, który został przemieniony w wampir przez Deacona Frosta.
Nie udało mu się jednak zabić nowo narodzonego dziecka i Blade był wychowywany przez "kolegów" mamy. W wieku 9 lat zaczął intensywnie ćwiczyć i interesować się z bronią - przede wszystkim nożami i sztyletami. Dzięki mutacji Blade zyskał nadludzkie moce. Nie przemieniał się w wampira, wyostrzyły mu się wszystkie zmysły i był w stanie wyczuć wszystkie nadnaturalne postacie. Nie jest wrażliwy na światło słoneczne, ale odczuwa potrzebę pożywienia się ludzką krwią. Zamiast tego wstrzykuje sobie specjalne serum, które zaspokaja jego apetyt. Wracając ze szkoły Blade zauważył grupę wampirów atakująca starszego człowieka - jak się okazało był nim Jamal Afari, łowca wampirów. Blade obronił go przed wampirami a ten nauczył go wszystkiego co wie o polowaniu na nie. Później Blade poświęcił się walce z wampirami. Przez pewnie czas partnerował mu Hannibal King - prywatny detektyw, który został przemieniony w wampir przez Deacona Frosta.
"Blade Wieczny Łowca" (1998) Reżyseria Stephen Norrington
"Blade - Wieczny Łowca"
ma chyba najlepszą początkową scenę ze wszystkich filmów na podstawie komiksów
- nie wyobrażam sobie lepszego rozpoczęcia. Ta muzyka w połączeniu z deszczem
krwi od razu ustawia wysoko poprzeczkę. Chwilę później jest już tylko
rozpierducha i padające jak muchy wampiry a pomiędzy tym wszystkim wywijający
mieczem Wesley Snipes. Jego przeciwnikiem jest Deacon Frost (Stephen Dorff) -
młody wampir, który postanawia przejąć władzę nad klanem i obudzić La Magra,
Boga krwi dzięki któremu zyska niewyobrażalną moc. Blade'owi pomaga Abraham
Whistler (Kris Kristofferson), który tworzy dla niego coraz to wymyślniejszą
broń do walki z wampirami.
Nie podoba mi się w tej całej serii to, że wampiry dają się tak łatwo zabić - wystarczy draśniecie czymś srebrnym albo najmniejszy promień dziennego światła żeby przestały istnieć. Trochę to naiwne, że w sekundę zostawał po nich tylko pył. Byłem na tym filmie w kinie i pamiętam jak strasznie mi się podobał. Od tamtej pory widziałem go co najmniej dziesięć razy i zawsze mam to samo uczucie. Wesley Snipes świetnie się odnalazł w tej roli, jego charakteryzacja jest niezła i sceny walki wyglądają całkiem imponująco. Podgolona głowa pokryta tatuażami, ciemne okulary, czarny płaszcz i czarny Dodge Charger z 1969 roku - czego chcieć więcej.
Żałuję, że w żadnej z serii nie wyjaśnili znaczenia jego tatuaży na głowie i na całym ciele. Sam jestem ciekawy co oznaczają. Postać Deacon Frost jest zmieniona na potrzeby filmu, ale zachowano pewne komiksowe ramy. Największą wpadką w tym filmie jest mucha, która usiadła na makietach udających szczyty wieżowców. Na resztę jestem w stanie przymknąć oko. Kawał dobrego komiksowego kina.
Nie podoba mi się w tej całej serii to, że wampiry dają się tak łatwo zabić - wystarczy draśniecie czymś srebrnym albo najmniejszy promień dziennego światła żeby przestały istnieć. Trochę to naiwne, że w sekundę zostawał po nich tylko pył. Byłem na tym filmie w kinie i pamiętam jak strasznie mi się podobał. Od tamtej pory widziałem go co najmniej dziesięć razy i zawsze mam to samo uczucie. Wesley Snipes świetnie się odnalazł w tej roli, jego charakteryzacja jest niezła i sceny walki wyglądają całkiem imponująco. Podgolona głowa pokryta tatuażami, ciemne okulary, czarny płaszcz i czarny Dodge Charger z 1969 roku - czego chcieć więcej.
Żałuję, że w żadnej z serii nie wyjaśnili znaczenia jego tatuaży na głowie i na całym ciele. Sam jestem ciekawy co oznaczają. Postać Deacon Frost jest zmieniona na potrzeby filmu, ale zachowano pewne komiksowe ramy. Największą wpadką w tym filmie jest mucha, która usiadła na makietach udających szczyty wieżowców. Na resztę jestem w stanie przymknąć oko. Kawał dobrego komiksowego kina.
"Blade 2" (2002) Reżyseria Guillermo del Toro
Idąc za ciosem postanowiono kontynuować
historię "nocnego marka". Niestety za reżyserię drugiego filmu serii wziął
się Guillermo del Toro, a efekt w moim
odczuciu jest fatalny. W pierwszej części wydaje nam się, że widzimy jak
Abraham Whistler strzela sobie w głowę po tym, jak zostaje ugryziony przez
wampira. W drugiej części okazuje się, że nie udało mu się siebie zabić i był
przetrzymywany przez ostatnie dwa lata przez wampiry. W końcu zostaje
odnaleziony w Czeskiej Pradze przez Blade i uwolniony.
Whistler dołącza do Blade i do Scud'a - młodego chłopaka, który mu pomaga w sprawach broni (Norman Reedus - czyli Daryl Dixon z serialu "The Walking Dead"). Teraz razem muszą stawić czoło nowej zmutowanej rasie wampirów nazywanych "żniwiarzami", która poluje na inne wampiry, ale w każdej chwili może zacząć zabijać ludzi. Główny szef wampirów Eli Damaskinos wysyła swoją córkę, żeby nawiązała kontakt z Bladem. Nocny marek dołącza do ich grupy nazwanej Bloodpack, która pierwotnie była szkolona, żeby zabić Blade. Od teraz ramie w ramię będą walczyć ze „Żniwiarzami”.
Guillermo del Toro zrobił z tej historii parodię wszystkiego co już widzieliśmy w kinie. W moim odczuciu zupełnie nie zrozumiał klimatu Blade i starał się zrobić coś zupełnie innego, co przypominało by już znane filmy. Przede wszystkim "żniwiarze" mają szczękę bez dolnych zębów a ich broda otwiera w specyficzny sposób przypominający potwory z serii filmów o 'Obcym". tylko że za każdym razem jak otwierają usta mają dolne zęby. Trochę to rażące zaniedbanie i na pewno spory minus za amatorkę. Do tego każdy ze "Żniwiarzy" wygląda ja Nosferatu - jest łysy, ubrany na czarno i porusza się jak małpa. To ostanie nie pasuje do postaci Nosferau, ale widocznie przygarbione wampiry biegające jak zombiaki wydawały się dobrym pomysłem. Wyszło beznadziejnie i zupełnie nieciekawie.
Whistler dołącza do Blade i do Scud'a - młodego chłopaka, który mu pomaga w sprawach broni (Norman Reedus - czyli Daryl Dixon z serialu "The Walking Dead"). Teraz razem muszą stawić czoło nowej zmutowanej rasie wampirów nazywanych "żniwiarzami", która poluje na inne wampiry, ale w każdej chwili może zacząć zabijać ludzi. Główny szef wampirów Eli Damaskinos wysyła swoją córkę, żeby nawiązała kontakt z Bladem. Nocny marek dołącza do ich grupy nazwanej Bloodpack, która pierwotnie była szkolona, żeby zabić Blade. Od teraz ramie w ramię będą walczyć ze „Żniwiarzami”.
Guillermo del Toro zrobił z tej historii parodię wszystkiego co już widzieliśmy w kinie. W moim odczuciu zupełnie nie zrozumiał klimatu Blade i starał się zrobić coś zupełnie innego, co przypominało by już znane filmy. Przede wszystkim "żniwiarze" mają szczękę bez dolnych zębów a ich broda otwiera w specyficzny sposób przypominający potwory z serii filmów o 'Obcym". tylko że za każdym razem jak otwierają usta mają dolne zęby. Trochę to rażące zaniedbanie i na pewno spory minus za amatorkę. Do tego każdy ze "Żniwiarzy" wygląda ja Nosferatu - jest łysy, ubrany na czarno i porusza się jak małpa. To ostanie nie pasuje do postaci Nosferau, ale widocznie przygarbione wampiry biegające jak zombiaki wydawały się dobrym pomysłem. Wyszło beznadziejnie i zupełnie nieciekawie.
Kolejna rzecz w drugiej części Blade'a, która
przyprawia mnie o ból głowy to zrzynka z filmu "Obcy:
Przebudzenie" 1997. Guillermo był na tyle pewny siebie, że zatrudnił tego samego aktora, który dowodził grupą wyrzutków w "Obcym" czyli
Ron'a Perlman'a (późniejszego Hellboya w kolejnych filmach del Toro). Człownkowie
"Bloodepack" wyglądają jak ci piraci z "Obcego: Przebudzenie" i
ciężko z tym polemizować. Kolejny ogromny minus za pójście na łatwiznę.
Następnym słabym punktem jest
podejście del Toro do efektów specjalnych. Jest ich tutaj bardzo dużo i większość
jest bardzo dobra, ale ich rozmach czasami wydaje się nieadekwatny do filmu. Pierwsza
część serii budowała jakieś napięcie, pokazywała bohaterów i pozwalała nam się
z nimi zapoznać. Historia była nieskomplikowana, sceny walki bardzo dobre a
komiksowy klimat było czuć od pierwszej sceny. Tutaj klimatu już nie ma - zastąpiła
go rozdmuchana wyobraźnia del Toro i jego tendencja do przerostu formy nad
treścią. Postaci w drugiej części Blade jest sporo, ale po wszystkich reżyser
się tylko prześlizguje i szybko ich zabija. Nie jest to dobry sposób na
opowiedzenie historii niestety.
'Blade Mroczna Trójca" 2004 reżyseria David S. Goyer
Po sukcesie drugiej części
kontynuacja przygód Blade'a była tylko kwestią czasu. Reżyserią zajął się
człowiek, który pracował nad scenariuszami wielu filmów komiksowych i jest
specem od mdłych i durnowatych historii jakie widzieliśmy w nowych „Batmanach”
czy ostatnio w „Człowieku ze Stali”. To on współtworzył scenariusze do
wszystkich filmów z serii „Blade”. Jak wyszła mu trzecia część? Najgorzej pod każdym względem, zaczynając od scenariusza, durnej historii a
kończąc na fatalnym aktorstwie i beznadziejnym wykonaniu.
W tej części również postanowiono na cała masę nowych postaci a samego Blade odsunięto w cień. Zabieg może i dobry, ale narzędzia były tempe. Pojawił się znany z serii komiksowej Hannibal King (Ryan Reynolds) ze swoim irytującym poczuciem humoru. Znalazło się również miejsce na Abigail Whistler (Jessica Biel) – córkę Abrahama Whistlera. Ze złych gości mamy przede wszystkim odwiecznego komiksowego przeciwnika Bladea „Drake'a", a.k.a. Dracule (Dominic Purcell), oraz cała masę bardzo głupkowatych postaci wampirów.
Nie będę się skupiał na fabule tej części, ponieważ głupota goni głupotę. Nie dość, że Whistler nie zabił się w pierwszej części, to jeszcze ma córkę, która też zginęła dawno temu. A no tak - Abigail to ta druga córka...chyba. No nie ważne, sami widzicie do czego to zmierza. Pojawia się Dracula a wampiry wpadają na genialny pomysł, żeby wrobić Blade'a w zabicie człowieka, co udaje im się uwiecznić na taśmie i pokazać z każdych wiadomościach. Genialny pomysł. Ale i tak rozwaliła mnie farma, na której były ciała ludzi popakowane w folie, które służyły za zapasy krwi. Zapakowano ich tak jak znaleziono – w ubraniach. Nie wiem, może się czepiam ale to wszystko wyglądało dla mnie strasznie naiwnie i głupio. Ale i tak najgorsze w tym filmie są w sumie wszystkie postacie - te dobre i te złe.
Główne złe wampiry w tej części są chyba najgorsze i najbardziej komiksowe, ale w złym tego słowa znaczeniu. To znaczy, że są przesadzone i spłycone najbardziej jak się da i nie mają żadnego klimatu. Mamy Jarko Grimwood'a - głupiego jak but mięśniaka wampira, którego zagrał „Triple H” - zawodowy zapaśnik WWE. Jego szefowa Danica Talos (Parker Posey) wygląda jak emo-chłopiec skrzyżowany z Kristen Stewart . Jest jeszcze ciągle śmiejący się Asher Talos (Callum Keith Rennie znany z serialu "Battlestar Galactica"). Nie można zapomnieć o głównym przeciwniku Blade'a czyli o Drakuli (Dominic Purcell - gwiazda serialu "Prison Break"), który próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Biega w zbroi sprzed tysięcy lat i robi głupie miny.
W ogóle kostiumy w tym filmie wyglądają jak jakiś żart. Przeszliśmy od minimalizmu w pierwszej części do rozdmuchanej garderoby w trzeciej. Ale to jest jeszcze nic - najlepsi są Ci dobrzy bohaterowie. Mamy córkę Whistlera Abigail, która ze słuchawkami w uszach od swojego ipoda walczy z wampirami jakimś rozkładanym laserowym czymś skacząc przy tym jak sarenka i strzelając z łuku. Nie przebije jednak Ryana Reynoldsa w roli Hannibala Kinga. Postać, którą stworzył jest nie do zniesienia - jest irytujący do granic Co chwila rzuca absolutnie suchymi dowcipami próbując wszystkich rozbawić. Jest strasznie smutnym gwoździem do trumny, jaką jest "Blade Trinity". Na swojej broni ma zamontowaną kamerę, dzięki czemu może później analizować sobie wszystko z walki.
Warto wspomnieć też o niewidomej Sommerfield (Natasha Lyonne), która pracuje nad nową bronią biologiczną, która ostatecznie ma rozwiązać kwestie wampirów. Kalectwo nie przeszkadza jej w tej skomplikowanej pracy przy komputerze. Wszyscy wierzą w nią tak bardzo, że nawet pozwalają jej siedzieć przy monitoringu. Niestety nie udaje jej się zauważyć przybywającego do ich bazy Drakuli, dzięki czemu kila nic nieznaczących charakterów ginie okrutną śmiercią.
W tym filmie bzdura goni bzdurę i z każdą minuta jest coraz gorzej. Ogląda się to strasznie źle i nierówno. Jedyne, czego nie da się przeoczyć w tej części to reklama Apple'a. Znaczek tej firmy jest na każdym monitorze i gdyby nie iPod, to Abigail nie byłaby w stanie walczyć z wampirami. Jest to najgorszy film z całej serii i zupełnie wypacza idee robienia tego typu adaptacji komiksowych.
W tej części również postanowiono na cała masę nowych postaci a samego Blade odsunięto w cień. Zabieg może i dobry, ale narzędzia były tempe. Pojawił się znany z serii komiksowej Hannibal King (Ryan Reynolds) ze swoim irytującym poczuciem humoru. Znalazło się również miejsce na Abigail Whistler (Jessica Biel) – córkę Abrahama Whistlera. Ze złych gości mamy przede wszystkim odwiecznego komiksowego przeciwnika Bladea „Drake'a", a.k.a. Dracule (Dominic Purcell), oraz cała masę bardzo głupkowatych postaci wampirów.
Nie będę się skupiał na fabule tej części, ponieważ głupota goni głupotę. Nie dość, że Whistler nie zabił się w pierwszej części, to jeszcze ma córkę, która też zginęła dawno temu. A no tak - Abigail to ta druga córka...chyba. No nie ważne, sami widzicie do czego to zmierza. Pojawia się Dracula a wampiry wpadają na genialny pomysł, żeby wrobić Blade'a w zabicie człowieka, co udaje im się uwiecznić na taśmie i pokazać z każdych wiadomościach. Genialny pomysł. Ale i tak rozwaliła mnie farma, na której były ciała ludzi popakowane w folie, które służyły za zapasy krwi. Zapakowano ich tak jak znaleziono – w ubraniach. Nie wiem, może się czepiam ale to wszystko wyglądało dla mnie strasznie naiwnie i głupio. Ale i tak najgorsze w tym filmie są w sumie wszystkie postacie - te dobre i te złe.
Główne złe wampiry w tej części są chyba najgorsze i najbardziej komiksowe, ale w złym tego słowa znaczeniu. To znaczy, że są przesadzone i spłycone najbardziej jak się da i nie mają żadnego klimatu. Mamy Jarko Grimwood'a - głupiego jak but mięśniaka wampira, którego zagrał „Triple H” - zawodowy zapaśnik WWE. Jego szefowa Danica Talos (Parker Posey) wygląda jak emo-chłopiec skrzyżowany z Kristen Stewart . Jest jeszcze ciągle śmiejący się Asher Talos (Callum Keith Rennie znany z serialu "Battlestar Galactica"). Nie można zapomnieć o głównym przeciwniku Blade'a czyli o Drakuli (Dominic Purcell - gwiazda serialu "Prison Break"), który próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Biega w zbroi sprzed tysięcy lat i robi głupie miny.
W ogóle kostiumy w tym filmie wyglądają jak jakiś żart. Przeszliśmy od minimalizmu w pierwszej części do rozdmuchanej garderoby w trzeciej. Ale to jest jeszcze nic - najlepsi są Ci dobrzy bohaterowie. Mamy córkę Whistlera Abigail, która ze słuchawkami w uszach od swojego ipoda walczy z wampirami jakimś rozkładanym laserowym czymś skacząc przy tym jak sarenka i strzelając z łuku. Nie przebije jednak Ryana Reynoldsa w roli Hannibala Kinga. Postać, którą stworzył jest nie do zniesienia - jest irytujący do granic Co chwila rzuca absolutnie suchymi dowcipami próbując wszystkich rozbawić. Jest strasznie smutnym gwoździem do trumny, jaką jest "Blade Trinity". Na swojej broni ma zamontowaną kamerę, dzięki czemu może później analizować sobie wszystko z walki.
Warto wspomnieć też o niewidomej Sommerfield (Natasha Lyonne), która pracuje nad nową bronią biologiczną, która ostatecznie ma rozwiązać kwestie wampirów. Kalectwo nie przeszkadza jej w tej skomplikowanej pracy przy komputerze. Wszyscy wierzą w nią tak bardzo, że nawet pozwalają jej siedzieć przy monitoringu. Niestety nie udaje jej się zauważyć przybywającego do ich bazy Drakuli, dzięki czemu kila nic nieznaczących charakterów ginie okrutną śmiercią.
W tym filmie bzdura goni bzdurę i z każdą minuta jest coraz gorzej. Ogląda się to strasznie źle i nierówno. Jedyne, czego nie da się przeoczyć w tej części to reklama Apple'a. Znaczek tej firmy jest na każdym monitorze i gdyby nie iPod, to Abigail nie byłaby w stanie walczyć z wampirami. Jest to najgorszy film z całej serii i zupełnie wypacza idee robienia tego typu adaptacji komiksowych.
Tak wygląda sytuacja z
"Bladem". Jest to idealny przykład na to, jak można zepsuć dobrą
serię i obrócić sukces w porażkę. Fajną i wyrazista postać jaką był Blade
zastąpiono cała masa zupełnie niepotrzebnych albo źle nakreślonych bohaterów i
przeciwników w taki sposób, że seria straciła swój wyjątkowy klimat.
Komentarze