"Ender's Game" (2013) | Harrison Ford i Ben Kingsley w Tragicznej Ekranizacji Świetnej Książki | Recenzja Filmu

Moje oczekiwania były jak zawsze wysokie - uwielbiam kino Science Fiction i zawsze oczekuje jakiegoś nowego spojrzenia na temat kosmosu. Uwielbiam kosmiczne odyseje i filmy, które dzieją się z zamkniętych przestrzeniach - to zawsze jest dobry temat do przestudiowania ludzkiej psychiki. Wtedy widać najlepiej ludzkie słabości i wady. Dla tego nie mogłem się doczekać kiedy obejrzę Grę Endera.

Recenzja filmu "Gra Endera" (2013) Orson Scota Card - Harrison Ford, Ben Kingsley, | Zjadacz Filmów


Historia w filmie przedstawia się mnie więcej tak - minęło 50 lat od wojny z "robalami", które zaatakowały Ziemię. Od tej pory wojsko werbuje nastolatków, którzy mają potencjał stać się wielkimi przywódcami i pomogą zapobiec kolejnej inwazji. W końcu jest przełom - Ender (Asa Butterfield), Trzecie dziecko w rodzinie jest tym wybranym. Nie ma tutaj miejsca na jakieś wątpliwości jak w przypadku Neo w Matrxie - sprawa jest prosta, to Ten i koniec. Ender zostaje w końcu wysłany do obozu szkoleniowego, gdzie ćwiczy pod okiem nawiedzonego kapitana Graffa (Harrison Ford). Ten cały obóz i te ćwiczenia to taka trochę kpina z wojska i dyscypliny. Z jednej strony kadeci są obserwowani i analizowani, ale wyszło to strasznie marnie - w końcu los całego świata spoczywa na Kapitanie Graffie i jego koleżance. Ta dwójka zdecyduje o wszystkim. Tylko że nie ma tutaj żadnego dylematu, w końcu Kapitan powiedział że to Ten i nie ma o czym dyskutować. Warto zwrócić uwagę, że w całym filmie poza Enderem i grupką kadetów są 4 dorosłe osoby. Dwie Białe i dwie Czarne - żeby nie było - to jest międzynarodowa stacja. A poprawność polityczna musi być zachowana.



Scenariusz "Gry Endera" jest strasznie spłycony i denny. Kilka razy powstrzymywałem się od wyłączenia tego filmu, bo czułem że ktoś się obawiał że zbyt dużo treści może sprawić że się pogubię w fabule. Rozwiązanie idealne dla idiotów, którzy oglądają film tylko dla ładnych obrazków. Jak można tak schrzanić prostą historię i sprawić, żeby była infantylna, płytka i po prostu kiepska? Ogromną zasługę przypisuje Harrisonowi Fordowi, który jest nie tylko gwiazdą filmu, ale również jego najsłabszym punktem. Jego twarz nie zdradza nic zupełnie - jest najgorszy. Temu człowiekowi nawet się nie chciało grać - jego obecność jest czysto reprezentacyjna i miała zapewnić marketingowy sukces. Tak się nie stało, ponieważ samo nazwisko to za mało. Szczególnie po kimś takim spodziewałbym się minimum zaangażowania. Totalnie zawiódł też Ben Kingsley, który w sumie miał po prostu beznadziejną role i nic do powiedzenia. Z drugiej strony idealnie wpisywał się w stylistykę filmu.


"Gra Endera" to jest strasznie słabe kino. Wszystko to, co powinno mieć największe znaczenie w historii jest albo pominięte albo pokazane tak skrótowo, że nie wiadomo o co chodzi. Dopiero po przeczytaniu książki można sobie pewne rzeczy porównać i zorientować się, jak beznadziejne zostało to oddane w filmie. W ogóle nie skupiono się na postaciach - są kwadratowe i przewidywalne. Nie skupiono się tez na relacjach między bohaterami - pokazano jest wszystko bardzo stereotypowo. Film stracił na tym bardzo dużo. Sama końcówka Gry jest chyba najgorszą jaką widziałem - tanie i bezsensowne wyciskanie łzy z oka. Nie dziwię się, że nie nikt się nie zorientował że pod nosem mają Królową robali - na tej stacji były dwie dorosłe osoby i banda dzieciaków! 

Recenzja filmu "Gra Endera" (2013) Orson Scota Card - Harrison Ford, Ben Kingsley, | Zjadacz Filmów

Mógłbym w nieskończoność wyliczać minusy tego filmu, ale chyba szkoda czasu. Cała historia w filmie po prostu nie gra - nie zazębia się i nie tworzy logicznej całości. Nie logiczne wydawało się wszystko w tej fabule. Dialogi były strasznie suche i nadmuchane. Niby było to jakieś wojsko, gdzie wymagano dyscypliny a młody Ender pyskował przy każdej możliwej okazji - jakby robił to na złość. I nie rozumie jednej rzeczy - od połowy filmu wiedział, że jego celem jest zniszczenie planety robali, więc czemu był taki zaskoczony na końcu? Skąd ten płacz? I nagle postanowił, że uratuje gatunek, do którego unicestwienia przygotowywał się całe życie?

Gra Endera to powieść autorstwa Orsona Scotta Carda opublikowana w 1985 roku. Czyta się ja bardzo sprawnie mimo upływu 30 lat nie straciła nic ze swojej wartości. Opowiada historię 6 letniego Endera, który przez lata szkoli się na przywódce całej Gwiezdnej Floty. W filmie ten okres został skrócony do kilkudziesięciu dni, co oczywiście sprawiło że film wydał mi się jeszcze głupszy. Książka nie jest kolejna historią młodzieżową dla nastolatków. To dobra i ciekawa literatura poruszająca temat zaangażowania dzieci do programów wojennych. Niestety w filmie uzyskano dokładnie odwrotny efekt i zamiast dobrego kina Science Fiction dostajemy kolorowy film dla młodzieży, który nawet nie próbuje być ciekawy.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Panic Room / Azyl (2002) | Film, Którego David Fincher Powinien Się Wstydzić | Recenzja Filmu

"Falling Down / Upadek" (1993) Czyli Michael Douglas Bierze Sprawy w Swoje Ręce | Recenzja Filmu

"Omen" (1967) | Klasyka Horroru | Recenzja FIlmu