"Only God Forgives" (2013) | Smutny Ryan Gosling W Ładnym Filmie O Niczym | Recenzja Filmu
Reżyserem i twórcą scenariusza do "Tylko Bóg Wybacza" jest Nicolas Winding Refn. Razem z Ryanem Goslingiem stworzyli świetny film "Drive" (2011) i teraz próbowali powtórzyć ten sukces. Niestety dobre zdjęcia, świetna muzyka i znane nazwisko to za mało.
Historia opowiedziana w filmie jest dosyć prosta - głównym motywem jest zemsta. Jedno okrutne morderstwo (pozornie bez przyczyny) prowadzi do kolejnych - uruchamia to lawinę zbrodni. Matka, która straciła swojego pierworodnego syna szuka sprawiedliwości i mści się na wszystkich, którzy byli zamieszani w jego śmierć. Jej drugi syn Julian (Ryan Gosling) jest totalnie wypatroszony z emocji - wydaje się, że nic nie czuje, lawiruje między snem a jawą. Nie zależy mu na niczym poza tym, żeby wyglądać zawsze elegancko i bezgranicznie kochać swoją matkę. Nie widzi potrzeby pomszczenia brata, który z tylko sobie znanych powodów zgwałcił i zabił szesnastolatkę i sam został zakatowany przez ojca ofiary. A w samym środku tych wydarzeń jest strzegący prawa Porucznik Chang, który jako jedyny w tym filmie nie szuka zemsty, tylko sprawiedliwości. Jest najciekawszą postacią - sędzią i katem w jednej osobie. Na pewno dla niego warto obejrzeć Tylko Bóg Wybacza, ponieważ stworzył bardzo tajemniczą i skomplikowaną postać, która wyróżnia się na tle całego filmu.
Tylko Bóg Wybacza ma bardzo dobry klimat, który tworzą przede wszystkim ciekawe zdjęcia - szerokie, pełne plany wprowadzają dużo przestrzeni do filmu. Człowiek wydaję się wtedy bardzo mały i jest tylko elementem tła. Wprowadza to również atmosferę niepokoju i tajemnicy. Muzyka jest również nastrojowa i genialna - stworzył ja Cliff Martinez (Drive). Większość filmu jest nakręcona w zwolnionym tempie, co sprawia że postacie poruszają się często z wielką gracją i lekkością. Jakby symboliki było za mało, większość scen jest nakręcona przy użyciu niebieskich lub czerwonych filtrów, co na dłuższą metę jest męczące. Niektóre wątki są tylko rozpoczęte i pozostawione same sobie, przez co fabuła traci płynność i staję się trochę zbiorem ładnych scen.
Drażniła mnie strasznie pusty wzrok i mina zbitego psa, którą przybrał Ryana Gosling. Przez cały film ma identyczny wyraz twarzy. Do tego jego dziwne relacje z matką - te erotyczne podteksty - nie podobało mi się to ani trochę, ponieważ nie służyło niczemu na końcu filmu. Zupełnie nie zrozumiałem zamysłu reżysera - być może ten film to coś więcej niż tylko ładna, nadmuchana bańka naładowana pustymi symbolami, ale ja nic więcej w nim nie zobaczyłem. Tragedia głównego bohatera w tej sytuacji sprowadza się do fatum, które go prześladuje. Wydaje się, że Julian jest pogodzony ze nieuchronnym złym losem i tylko czeka na to aż przyjdzie do niego Diabeł i ukarze go za wszystko złe, co zrobił w swoim życiu. Tak jakby Porucznik Chang był personifikacją nieuchronnego losu. Tylko czy jest sens mówić w kontekście tego filmu o Bogu i Diable, skoro o ten pierwszy jest tylko w tytule filmu a drugi zostaje raz wymieniony? Trochę za dużo tu domysłów a za mało sensu.
Drażniła mnie strasznie pusty wzrok i mina zbitego psa, którą przybrał Ryana Gosling. Przez cały film ma identyczny wyraz twarzy. Do tego jego dziwne relacje z matką - te erotyczne podteksty - nie podobało mi się to ani trochę, ponieważ nie służyło niczemu na końcu filmu. Zupełnie nie zrozumiałem zamysłu reżysera - być może ten film to coś więcej niż tylko ładna, nadmuchana bańka naładowana pustymi symbolami, ale ja nic więcej w nim nie zobaczyłem. Tragedia głównego bohatera w tej sytuacji sprowadza się do fatum, które go prześladuje. Wydaje się, że Julian jest pogodzony ze nieuchronnym złym losem i tylko czeka na to aż przyjdzie do niego Diabeł i ukarze go za wszystko złe, co zrobił w swoim życiu. Tak jakby Porucznik Chang był personifikacją nieuchronnego losu. Tylko czy jest sens mówić w kontekście tego filmu o Bogu i Diable, skoro o ten pierwszy jest tylko w tytule filmu a drugi zostaje raz wymieniony? Trochę za dużo tu domysłów a za mało sensu.
"Tylko Bóg Wybacza" miał przypominać western, a bohaterowie mieli być kowbojami. Bangkok to współczesny Dziki Zachód, Julian i jego matka to przestępcy a Porucznik Chang jest Szeryfem strzegącym porządku w swoim mieście. Wyszło to słabo i nieciekawie od strony scenariusza. Prosta historia została nafaszerowana symbolami, które nie zrobiły na mnie najmniejszego wrażenia. Nie znalazłem tutaj nic ciekawego poza mnóstwem pytań. Cały czas czekałem na jakieś rozwiązanie, ale go nie dostrzegłem. Zobaczyłem za to połączenie westernu z grecką tragedią, co nie przypadło mi do gustu - za dużo tego wszystkiego. Wydało mi się to płytkie to i przekombinowane, miałem wrażenie, że ktoś tu próbuje naśladować nieudolnie Lyncha.
Komentarze