NOAH (2014) Darren Aronofsky/Russell Crowe
Bardzo intryguje mnie najnowszy film Darrena Aronofsky'ego, który wejdzie do kin na Świecie i w Polsce 28 marca 2014 pod tytułem Noe:Wybrany przez Boga (Noah). W głównej roli Russell Crowe, Jennifer Connelly i Anthony Hopkins.
Uwielbiam wszystkie filmy Aronofsky'ego, które widziałem - PI (1998) jest bardzo specyficzny, ale za to oryginalny i wkręcający. Requiem dla Snu (2000) powaliło mnie na łopatki - przede wszystkim te szybkie ujęcia i montaż jak z MTV. Byłem w szoku jak go oglądałem - pamiętam jakie miałem ciarki przez cały czas - był prawdziwy aż do bólu. Źródło (2006) The Fountaine wizualnie wgniotło mnie w fotel - do tego sama historia, wielka miłość i walka o życie ukochanej i genialny Hugh Jackman. Zapaśnik (2008) The Wrestler to wielki powrót Mickey Rourke - szkoda, że nie umiał tego wykorzystać, bo w tym filmie po prostu miażdży. Ten ból, samotność, przegrane życie - wszystko to było wypisane na jego twarzy. Kolejny strasznie prawdziwy film o upadku człowieka i nadziei, że jeszcze nie jest za późno, żeby wszystko naprawić. Czarny Łabędź (2010) Black Swan to temat na oddzielny wpis - muszę go jeszcze raz zobaczyć, ale się trochę boję, bo pamiętam jak mnie emocjonalnie wytrzepał ten film. Czułem, że obnaża wszystkie moje najgłębiej skrywane uczucia. Genialne rola Natalie Portman (V jak Vendetta), Mili Kunis (Oz Wielki i Potężny) oraz Vincenta Cassel (Nienawiść). Świat baletu, wspaniałe stroje i świetna muzyka to tylko sceneria ogromnego dramatu głównej bohaterki, która przestaje odróżniać rzeczywistość od świata koszmarów. Uważam, że Czarny Łabędź jest na pewno najdojrzalszym filmem Aronofsky'ego - wydobył ze mnie mnóstwo emocji. Wszystkie jego filmy są bardzo szczere i prawdziwe - do mnie to trafia, szokuje i zmusza do myślenia. Nie ma w nich nic łatwego i przyjemnego, za to jest zawsze ciekawie. Dlatego też z ogromną nadzieją czekałem na jego kolejny film.
Pojawiła się informacja, że Darren Aronofsky ma zająć się reżyserią Wolverinea - pomysł przedni moim zdaniem. Efekt mógłby być niesamowity i zaskakujący - Rosomak w wersji Aronofsky'ego! Brzmi bardziej jak eksperyment myślowy, co by było gdyby i chyba wszyscy sobie zdawali sprawę jakie to ryzyko i projekt przekazali komuś innemu. Kiedy usłyszałem, że najnowszym filmem Aronofsky'ego ma być ekranizacja biblijnej przypowieści o Noe, byłem w lekkim szoku. Na serio? Noe? Bóg? Te Sprawy? To już chyba wolałbym Wolverine. Wiadomo, że kiedy chodzi o religię i wiarę to nie zostaje tutaj zbyt dużo miejsca na interpretacje. Powstaje ryzyku, że film nie będzie dobrze wyważony i może dominować w nim religijny patos i jakaś propaganda - w końcu to Hollywood, gdzie Żydzi decydują o wszystkim. Noah od razu wzbudził kontrowersję, a po próbnym pokazie, dwie główne grupy docelowe (Żydzi i Chrześcijanie) wyraziły się o filmie negatywnie. Może to być dobry marketing, albo możemy się spodziewać czegoś mega świeżego i zaskakującego i być może kontrowersyjnego. Po obejrzeniu trailera, jestem bardziej ciekawy niż zaniepokojony. Grający główną role Russell Crowe nie jest w najlepszej formie ostatnio i nie ma nic ciekawego do zagrania. Ale wiadomo, że potrafi stanąć na wysokości zadania jak w American Gangster (2007) czy Body of Lies (2008). Aronofsky jest w stanie wydobyć z aktora wszystko co najlepsze - dlatego jestem bardzo ciekawy, jak wypadnie Crowe. Pozostaje mi tylko czekać do 28 marca i przekonać się na własne oczy, czy warto było się martwić.
Komentarze