"Brazil" (1985) Czyli Terry Gilliam i Jego Przerażająca Wizja Przyszłości | Recenzja Filmu

Terry Gilliam to człowiek odpowiedziały za animowane fragmenty "Latającego Cyrku Monty Pythona". Te wszystkie zjadające się nawzajem głowy i miażdżące wszystko stopy. Jest również świetnym reżyserem, który na swoim koncie ma takie filmy jak "Jabberwocky", „Las Vegas Parano” czy "12 Małp". Jednego nie można mu odmówić- ma zupełnie inne podejście do kręcenia filmów niż większość reżyserów. Zawsze bierze się za niemal niemożliwe do wykonania scenariusze, które wymagają od widza bajkowej wyobraźni. Tak jest w przypadku filmu "Brazil", który jest właśnie  bajkową satyra na otaczający nas świat urzędników i biurokracji.

Recenzja filmu "Brazil"1995 reżyseria Terry Gilliams | Zjadacz Filmów

Sam Lowry (Jonathan Pryce) jest urzędnikiem średniego szczebla, który żyje w świecie zdominowanym przez papierologię, dokumenty i różnego rodzaju formularze bez których nie można wykonać żadnego ruchu. Za swoimi plecami ma matkę, która za wszelką cenę chce zachować młodość i dzięki swoim układom i znajomością załatwiła synowi awans. W realnym świecie Sam jest tylko jednym z wielu urzędników, ale w swoich snach przemienia się w nieustraszonego wojownika, która na skrzydłach przemierza całe niebo w poszukiwaniu kobiety swojego życia. Jego ukochana zostaje porwana i tylko Sam może ją uratować. Te dwa światy w których funkcjonuje Sam przenikają się i oddziałują na siebie – czasami nie wiemy co jest prawda a co fikcją.

W wyniku urzędniczej pomyłki (a raczej zrządzeniu losu) zatrzymany zostaje niewłaściwy mężczyzna, który umiera podczas przesłuchania. Kiedy Sam udaję się do wdowy w celu rozliczenia czeku za przesłuchanie męża, w dziurze w suficie dostrzega kobietę ze swoich snów. Niestety ta ucieka. Teraz Sam za wszelką cenę musi ją odnaleźć i uratować. Będzie musiał przeciwstawić się całemu otaczającemu go światu bezdusznej biurokracji.

Terry Gilliam przedstawia nam świat, w którym liczą się tylko procedury i dokumenty a nie człowiek. Biurokracja jest rozdmuchana do granic absurdu. Jedna martwa mucha sprawia, że na przesłuchanie trafia Archibald Buttle zamiast podejrzanego o terroryzm Archibald Tuttle'a (Rober DeNiro). Jedna pomylona literka rujnuje życie zwykłej rodzinie, która przygotowywała się do Bożego Narodzenia. Zbrodnia Pana Tuttle'a polega na tym, że sam z własnej woli pomaga ludziom omijając wszystkie druczki i formularze. Tyle wystarczy, żeby zostać „zaproszonym” na przesłuchanie, z którego się już nie wraca. W tym świecie nie ma miejsca na samozwańcze jednostki.

Bardzo przyjemnie ogląda się ten film przede wszystkim dzięki scenografii. Te wszystkie urzędy i ministerstwa z armia urzędników uwijających się niczym mrówki w mrowisku zawalone papierami robią wrażenie i są trochę przerażające. O dreszcze przyprawiają mikroskopijne pokoiki urzędników i ich umiejętność błyskawicznego podejmowania decyzji. Wszystko to jest strasznie depresyjne i przygniatające. Człowiek w tej machinie nie istnieje - jest tylko nazwiskiem w aktach. I bardzo łatwo można go usunąć i z życia i z dokumentów. A człowiek, który przesłuchuje "zaproszonych" gości (Michael Palin) zakłada maskę małego, niewinnego bobasa. 

Recenzja filmu "Brazil"1995 reżyseria Terry Gilliams | Zjadacz Filmów

"Brazil" ma bardzo dobrą obsadę - poza De Niro i Jonathanem Prycem w filmie wystapili: Michael Palin (jeden z członków Monty Pythona), Ian Holm i Bob Hoskins. Efekty wizualne, jak przystało na Gilliama są bardzo bajkowe. Szczególnie ta część filmu, w której obserwujemy sny Sama i jego zmagania z potworami. Nie jest to kino lekkie i przyjemne. Humor jest bardzo gorzki, a wizja świata zdominowanego przez bezdusznych urzędników jest przerażająca i bardzo realna. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Panic Room / Azyl (2002) | Film, Którego David Fincher Powinien Się Wstydzić | Recenzja Filmu

"Omen" (1967) | Klasyka Horroru | Recenzja FIlmu

"Falling Down / Upadek" (1993) Czyli Michael Douglas Bierze Sprawy w Swoje Ręce | Recenzja Filmu