"Dallas Buyers Club / Witaj w Klubie" (2013) Czyli Matthew McConaughey i Jared Leto w Nudnym Filmie o Aids
Historia chorego na AIDS homofoba, który resztę swojego życia
poświęca na handlowanie niedopuszczonymi do obiegu lekami dla innych chorych
nie porwała mnie ani trochę. Postać, którą stworzył Matthew McConaughey jest
nudna, chuda i bez polotu. Ciężko mi się przekonać do tego aktora, ponieważ
kiedyś grał całkiem przyzwoicie, ale teraz to juz się tak bardzo stara, że
zawsze jest taki sam - zmęczony. Akcent ma ten sam co w serialu "Detektyw" na HBO, a już tam mi się to nie podobało. Jared Leto przebrany w damskie ciuszki i w pełnym makijażu
wygląda strasznie naturalnie, jakby zawsze chodził na szpilkach i w spódniczkach. Z tym aktorem też mam problem, ponieważ zawsze gra zniewieściałe
postacie i jest w tym beznadziejny. Zauważyłem to już w „Mr. Nobody”, że dla
niego granie w filmach jest jak nieprzyjemny obowiązek – mam wrażenie, że
więcej przyjemności sprawia mu granie w zespole "30 Seconds to Mars". Zupełnie nie
zrozumiałe są dla mnie wyróżnienia w postaci Oscarów dla tych Panów, ale przecież
wystarczy strasznie się odchudzić i poruszyć kontrowersyjny temat, żeby wszyscy
zaczęli się tym zachwycać. Przypomina mi się film
"Philadelphia" z 1993 roku, za który Tom Hanks otrzymał Oscara za
najlepszą rolę męską. AIDS zawsze się sprzeda. O Jennifer Garner nawet nie
wspomnę, bo nie ma o czym. Jej obecność w każdym filmie jest dla mnie zagadkę.
Ron Woodroof – prawdziwa postać, w którą wcielił się Matthew
McConaughey to przede wszystkim straszny kobieciarz, pijak, ćpun i homofob,
który brzydzi się gejami. Ale kiedy sam pada "ofiarą" AIDS musi się jakoś przełamać i przystać do tego gejowskiego środowiska, żeby mieć komu sprzedawać lekarstwa. Ludzie, którzy znali Rona Woodroofa zaprzeczają, żeby ten był takim wściekle zagorzałym przeciwnikiem homoseksualistów. Niektórzy nawet twierdzą, że był biseksualny. Ale widocznie prawdziwe historię
nie sprzedają się tak dobrze, jak te wymyślone i kontrowersyjne. W rzeczywistości Woodroof miał
tez żonę i córkę, które nie zgodziły się na pokazanie ich w filmie. Wcale się temu nie dziwię.
Nudna to historia i miałka - porusza ważny temat, który był
sensację 30 lat temu i przedstawia prawdziwą postać w nie do końca prawdziwym świetle.
Lubię filmy biograficzne, ale muszą być ciekawie zrobione i najlepiej z lekkim dystansem do opowiadanej historii. Na pewno nie gustuje w tych podkolorowanych
i zmienionych na prawdę filmową badziewiastych i nastawionych na kontrowersje historyjkach. A może jestem zbyt znieczulony, żeby zrozumieć
tą historię? Na mnie nie zrobiła najmniejszego wrażenia ani historia, ani
Oscarowe role Matthew McConaughey i Jareda Leto. Film może i jest ważny, ale raczej nie dla mnie. Ja wynudziłem się strasznie.
Komentarze