Gwiezdne Wrota (1994) i Dzień Niepodległości (1996) | Roland Emmerich i Klasyka Kina Sci-Fi | Zjadacz Filmów

Raz na jakiś czas lubię sobie odświeżyć stare, dobre klasyki kina. Wybór padł na dwa moje ulubione filmy Science Fiction z dzieciństwa: Gwiezdne Wrota (1994) i Dzień Niepodległości (1996). Pamiętam jak wybrałem się z kolegą z klasy na pierwszy z tych filmów do kina. Przy kasie okazało się, że nie ma już biletów i musieliśmy szukać w innych kinach. A że wybór wtedy był niewielki, poszliśmy w końcu na Brzdąca w Opałach. Na Dniu Niepodległości byłem w nieistniejącym już kinie Capitol. Po wyjściu byłem zachwycony. Wrażenie piorunujące - efekty były na prawdę świetne. Oczywiście miałem wtedy 13 lat i chłonąłem takie historię jak gąbka, ale jednak. Świetny Will Smith, który na swoim koncie miał dopiero jeden głośny film Bad Boys i genialny Jeff Goldblum, którego bardzo dobrze znałem z Jurassic Park

Recenzja filmu "Dzień Niepodległości" 1994 Roland Emmerich | Zjadacz Filmów Blog Filmowy

Wracając do Dnia Niepodległości - ciężko mi obiektywnie ocenić ten film, ponieważ zawsze jak o nim myślę, przypominam sobie siebie sprzed 17 lat i radość, jaką miałem po jego obejrzeniu. To sprawia, że ciężko mi jest powiedzieć coś złego. Ale gdybym już miał się czepiać, to zwrócił bym uwagę na "amerykańskość" tego filmu i ogólną patriotyczną wymowę. Po pierwsze 4 lipca - Dzień Niepodległości, po drugie Prezydent USA, który niemalże sam ratuje świat przed najazdem kosmitów, po trzecie patos, który się leje z dialogów... przykładów można mnożyć i mnożyć. Ale czego się można spodziewać? Tak było w amerykańskim kinie, jest i będzie zawsze - można spokojnie przymknąć na to oko. 

Efekty specjalne - jak na 1996 rok - są świetne. Wiadomo - scena w tunelu, czy atak na Waszyngton mogłyby wyglądać lepiej, ale nie czuje z tego powodu dyskomfortu. Scenariusz oczywiście przesadzony, postacie przerysowane, lekkie i przyjemne dialogi. Ciekawe jest to, że kiedy umiera Pierwsza Dama, to szybko rozpacz zostaje przemieniona w siłę do walki. Fajny zabieg, który szybko zmienia nastrój całej sceny. Momentalnie zapominamy o rozległych obrażeniach wewnętrznych Pani Prezydent i o osieroconej córce. Za chwilę następuje przemowa Prezydenta i sami mamy ochotę wskoczyć do myśliwców i walczyć z kosmitami. Do tego wszystkiego dołączyłbym kwestie żydowską. Może jestem troszkę wyczulony, ale ciężko nie zauważyć wpływów żydowskich w tym filmie. Wystarczy sobie przypomnieć scenę, w której ojciec Davida zaprasza do modlitwy kogoś z otoczenia Prezydenta, a kiedy ten się przysiada i mówi "Nie jestem Żydem" - w odpowiedzi słyszy "Nikt nie jest doskonały". Nie zaskoczę nikogo pisząc, że film kończy się dobrze, Ci co mają przeżyć - żyją. Ameryka znowu ocaliła Świat a jednostka ocaliła Naród. Pięknie, kolorowo i co najważniejsze z cudowną muzyką, Idealnie dopasowana do kina akcji, wzniosłą w finałowych scenach, refleksyjną podczas głębszych dialogów. I nawet sobie nie zdawałem sprawy, że kompozytorem jest ta sama osoba, która skomponowała Genialną muzykę do Gwiezdnych Wrót - David Arnold. Trafiłem w sieci na fajny artykuł poświęcony jego osobie - mam nadzieję, że nikt się nie obrazi za wklejenie linka.


Recenzja filmu "Gwiezdne Wrota" 1996 - Roland Emmerich | Zjadacz Filmów Blog Filmowy

Nie wiedziałem również, że za oba te filmy odpowiedzialny jest ten sam reżyser - Roland Emmerich, który na swoim koncie ma takie produkcje jak Universal Soldier (1992), Godzilla (1998), The Patriot (2000), The Day After Tommorow (2004) czy 2012 (2009). Co by nie mówić, to wszystko są dobrze zrobione filmy akcji. Momentami bardzo naiwne, ale mimo wszystko przyjemnie się je ogląda i spełniają swoją społeczną funkcję. Gwiezdne Wrota obejrzałem ja zawsze z przyjemnością. I jak zawsze u Emmericha z  dobrą obsadą - Kurt Russell w najlepszej formie - genialnie wygląda w tej żołnierskiej fryzurze, oraz James Spader, który wielkiej kariery nie zrobił, ale teraz ma swoje kolejne 5 minut jako Raymond "Red" Reddington w serialu The Blacklist. Ogólnie bardzo sympatyczna twarz, świetnie kontrastowała z przeżywającym osobistą tragedię Kurtem Russellem. Nie mam wiele do zarzucenia tej historii - jest ciekawa, kosmiczna, tajemnicza, naiwna i z happy endem. Fajne efekty, bardzo dobre kostiumy, świetna muzyka - czego chcieć więcej.

Recenzja filmu "Gwiezdne Wrota" 1996 - Roland Emmerich | Zjadacz Filmów Blog Filmowy

Podsumowując - Gwiezdne Wrota i Dzień Niepodległości przetrwały moją próbę czasu. Bije od nich patosem, amerykańskością i naiwnością - ale w tym wypadku sentyment wygrywa nad zdrowym rozsądkiem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nymphomaniac (2013) Nimfomanka cz. 1 | Lars von Trier | Recenzja Filmu

Noe: Wybrany Przez Boga (2014) | Darren Aronofsky Dla Masowego Odbiorcy | Recenzja Filmu

"Falling Down / Upadek" (1993) Czyli Michael Douglas Bierze Sprawy w Swoje Ręce | Recenzja Filmu