Kongres (2013) | Luźna ekranizacja opowiadania Stanisława Lema | Recenzja Filmu

Podobało mi się wszystko, co dotychczas przeczytałem napisane przez Stanisława Lema, chociaż nie było tego zbyt wiele. Natomiast Solaris jest jedną z moich ulubionych książek w ogóle, którą spokojnie mógłbym zabrać na bezludną wyspę. Czytałem ją kilka razy i zawsze odnajdywałem coś nowego. Na Kongres Futurologiczny wpadłem przy okazji sprawdzania audiobooków wydawanych przez Gazetę Wyborczą kilka lat temu. Pierwsze były Psy Wojny czytane przez Jana Englerta, jednym z kolejnych właśnie Kongres Futurologiczny czytany genialnie przez Adama Ferencego. Później dorwałem opowiadanie Lema i jak zawsze byłem zachwycony. O filmie usłyszałem przypadkiem i to dawno temu i już zdążyłem o tym zapomnieć. Ale szukając czegoś dobrego na piątkowy wieczór, trafiłem jakimś cudem na Kongres. Tak na prawdę nie wiedziałem nic - poszedłem bez zupełnie żadnego nastawienia. I wyszedłem zachwycony.   

Recenzja filmu Kongres (2013) Robin Wright, Harvey Keitel | Zjadacz Filmów

W Kongresie jest świetna obsada - Robin Wright, którą kojarzę przede wszystkim z serialu House of Cards. Do tego Harvey Keitel i Paul Giamatti. Myślę, że Harvey Keitel marnuję się nie grając żadnych dużych ról ostatnio - a spokojnie widziałbym go w jakiejś produkcji Tarantino - i to w głównej roli. Wystarczy sobie przypomnieć takie filmy jak Zły PorucznikFortepian, Wściekłe Psy czy Od Zmierzchu do Świtu, żeby wiedzieć jak zajebistym jest aktorem. W filmie postać grana właśnie przez Keitel'a wygłasza kilkuminutowy monolog o miłości, który w połączeniu z widokiem Robin Wright, która od śmiechu gładko przechodzi do płaczu wywołuje u mnie ciarki na skórze. Bardzo dobra scena - wizualnie i pod względem treści. W ogóle w Kongresie nie ma niepotrzebnych zdań - wszystko jest dobrze przemyślane i zaplanowane. Ogląda się na prawdę z przyjemnością i z zaciekawieniem. 

Kongres nie jest ekranizacją opowiadania Stanisława Lema, tylko wariacją na jego temat. Film jest podzielony na dwie części. Pierwsza z nich jest fabularna i w ogóle nie związana z opowiadaniem. Druga część jest animowana i mniej lub bardziej powiązana z Kongresem FuturologicznymGłównym motywem filmu jest sam film, a dokładniej cały przemysł filmowy - agenci, aktorzy, producenci, wielkie wytwórnie. Robin Wright, która gra samą siebie jest już w wieku mało atrakcyjnym dla kina i dla widza. Dlatego dostaje propozycje "nowego życia" na ekranie - zostanie zeskanowana do komputera i jej cyfrowy obraz będzie grał we wszystkich filmach. To ma być przyszłość kina. Do tego trzeba dołożyć postać agenta Robin (Keite), który traktuje swoją klientką trochę jak córkę oraz zimnego jak głaz przedstawiciela wytwórni - w tej roli Danny Huston, którego najbardziej kojarzę z 30 Dni Mroku. 

Tak że sporo tutaj aluzji do przemysłu filmowego i przyszłości i przeszłości kina. I to jest bardzo dobry zabieg, żeby taki motyw wpleść w opowiadanie Lema. Kongres Futurologiczny jest naszpikowany najróżniejszymi neologizmami - jak to u Lem. Dla tego niemożliwe jest przełożenia tego na język kina i na szczęście nikt nie próbował tego tutaj zrobić. Natomiast bardzo fajnie jest przedstawiony świat Lema w drugiej części filmu, kiedy to Robin Wright przenosi się do świata animowanego. Wszystko staje się surrealistyczne i abstrakcyjne i porównywalne tylko z "wyprawą grzybową" albo zjedzeniem "kwasa". Nie będę nawet próbował opisać tego świata - trzeba to zobaczyć na własne oczy. A jak się dobrze przyjrzeć, to można wypatrzeć kilkanaście znanych postaci, które przewijają się na tytułowym Kongresie. Mała gimnastyka dla mózgu.    

Recenzja filmu Kongres (2013) Robin Wright, Harvey Keitel | Zjadacz Filmów

Nie mam nic więcej do dodania poza tym, że Kongres zrobił na mnie mega pozytywne wrażenia - Jest inny, świeży, oryginalny, zaskakujący i ciekawy. Na prawdę dobrze zagrany - subtelnie i ze wszystkimi emocjami - nie mam miejsca na suche dialogi. Ale są momenty, w których wszystko co chcielibyśmy wiedzieć aktorzy mają wypisane na twarzy - genialna gra, na serio. Do tego wszystkiego bardzo ciekawa animacja, która przenosi nas w mega dziwny świat przyszłości, gdzie ludzie totalnie zatracają swoją osobowość i stają się kimkolwiek tylko chcą - zyskuje się anonimowość troszkę tak, jak teraz w internecie. Ale wizualne wrażenia są na prawdę świetnie. Na koniec dodam tylko, że w tym filmie fabuła jest dużo ciekawsza niż to opisałem i scenariusz jest na prawdę dobry. Nie jest to na pewno dramat, chociaż momentami chciało mi się zapłakać razem z główną bohaterką - ale jest w nim sporo smutku, zagubienia, świadomości przemijania czasu i straconych szans. 

Recenzja filmu The Congress (2013) Robin Wright, Harvey Keitel | Zjadacz Filmów

Komentarze